Witam :) Wakacje już minęły, czas powitać nowy rok szkolny :) Ja go dzisiaj też witałam, razem z moimi podopiecznymi z praktyk ze studiów. Dzieci były przesłodkie, i bardzo zaaferowane pierwszym dniem w szkole :) Kiedy było się tak małym... Powoli zapominam :( Niestety, albo stety (jak kto na to patrzy) czas dalej leci.
Moje wakacje nie były takie znów leniwe - w końcu mieszkam na wsi :P Poza tym natchnęłam się na sutasz - coraz lepiej mi wychodzi :) Niestety koleżanka nie kupiła kolczyków na ślub, bo "nie były w takim kształcie, jakie chciała". A zrobiłam trzy próby - żadne jej nie podpasowały. Powiedzenie o niezdecydowanej pannie młodej się sprawdziło :P Dwie pierwsze próby rozebrałam, bo sie zepsuły, a trzecie zostawiłam - wyszły ładne, delikatne:
Tak mi się to spodobało, ze niedługo potem zrobiłam kolejne:
Wiem, że to nie jest super perfekcyjne, ale dopiero sie uczę.
Jednego wieczora rozmawiałam z chłopakiem, że marzą mi się kolorowe kolczyki, w kolorystyce łowickiej. O 23 w nocy mnie wzięło i do 1 w nocy robiłam jeden kolczyk, a drugi zaczęłam o 8 rano następnego dnia :P Od razu założyłam je na występ orkiestry, który miałam tego samego dnia:
Okazało się później, że żółte elementy świecą w ultrafiolecie - Gdy z chłopakiem poszliśmy na Skyway :) Super efekt :)
Na dokończenie czekają drugie ślubne kolczyki i kolczyki a'la pawie oko - tylko czekam, aż do pasmanterii przyjdą odpowiednie kolory sznurków :)
Mam nadzieję, że mój zapał zbyt szybko się nie wypali, bo mimo, że technika jest czasochłonna, to efekty są piękne i wdzięczne :)
Do następnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz